Co by było, gdyby Alexa była naprawdę dostrojona do ciebie i tylko dla ciebie? Jako osobisty asystent, który działa w twoim najlepszym interesie, a nie w interesie finansowym dużej korporacji? Jestem Richard Whitt, członek Mozilli, były pełnomocnik Google ds. polityki publicznej i założyciel fundacji non-profit GLIA Foundation, której celem jest tworzenie technologii zorientowanych na człowieka. W tym odcinku „Mozilla wyjaśnia” analizuję te pomysły i to, czego potrzeba, aby mogły zacząć funkcjonować w rzeczywistości. Możesz obejrzeć ten odcinek poniżej lub czytać dalej.

Instytucjonalne SI w naszym życiu

Istnieją trzy rodzaje sztucznej inteligencji (SI), z którymi mamy regularny kontakt: to, co nazywam ekranami online, scenami środowiskowymi i biurokratycznymi niewidkami. W tym artykule omówię dwa pierwsze, ekrany i sceny. Czekajcie na część drugą, kiedy porozmawiamy o niewidkach biurokracji.

Pierwszy rodzaj sztucznej inteligencji znajdziemy za ekranami online naszych komputerów i urządzeń mobilnych. Jest on w silnikach rekomendacji, które napędzają nasze codzienne interakcje w sieci. Facebook, Twitter, YouTube i setki innych stron internetowych wykorzystują SI do sugerowania nam, jakie artykuły przeczytać, jakie filmy obejrzeć, a nawet z kim iść na randkę.

Drugi rodzaj SI znajduje się w naszym środowisku. Wirtualnych asystentów (VA), takich jak Siri firmy Apple, Asystent Google i Alexa firmy Amazon, umieszczamy w naszych salonach i sypialniach, w urządzeniach mobilnych, a nawet na naszych ciałach w postaci urządzeń takich jak zegarki i pierścionki. Te VA są zasilane przez zaawansowane formy sztucznej inteligencji, które pozwalają im reagować na nasze polecenia, a nawet sugerować opracowane przez nie działania.

Dla kogo naprawdę pracują te SI?

Są one bez wątpienia przydatne w naszym życiu.

Zaś firmy je tworzące i wdrażające z pewnością chcą, abyśmy wierzyli, że działają w naszym najlepszym interesie.

W rzeczywistości jednak te SI reprezentują duże korporacje, które chcą nam coś sprzedać lub wessać nasze dane osobowe, aby sprzedać je stronom trzecim, o których nigdy nie słyszeliśmy — reklamodawcom, brokerom danych. Mogą też nieostrożnie traktować twoje dane i pozwolić innym na hakowanie ich lub kradzież. Naruszenia ochrony danych w dużych instytucjach, takich jak Facebook, są zaskakująco częste.

Co więcej, systemy te są często budowane w sposób, który osadza w ich programowaniu uprzedzenia społeczne. Ze względu na sposób zaprogramowania lub wyszkolenia niosą ze sobą ukryte uprzedzenia wobec mniejszości.

A jeśli moglibyśmy wykreować inną przyszłość, w której ci wirtualni asystenci naprawdę dla nas pracują? I odpowiadają tylko przed nami?

Jak osobista sztuczna inteligencja może ulepszyć nasze wirtualne życie

Osobista sztuczna inteligencja (OSI) jest podobna do sztucznej inteligencji dużych instytucji, takich jak te w wirtualnych asystentach Amazona czy Google, z jedną zasadniczą różnicą: jest zaprogramowana tak, aby reprezentować nas jako indywidualne osoby.

Takie programowanie oznacza, że nie dotyczą ich konflikty interesów, takie jak nadrzędny cel sprzedania nam produktów lub wyświetlania nam reklam. Nie pozwoliłoby też na łatwe zhakowanie przez podejrzane strony trzecie, które chcą ukraść naszą tożsamość.

Zamiast tego wykorzystają uczenie maszynowe, aby ocenić, czego naprawdę chcemy, i podjąć kroki, aby to spełnić. Mogą chronić naszą prywatność, bezpieczeństwo i tożsamość, jednocześnie promując nasze najlepsze interesy w Internecie.

Jak to się może stać? Krótko mówiąc, poprzez bezpośrednią interakcję z instytucjonalną sztuczną inteligencją, taką jak Alexa lub Google Home, ale w naszym imieniu.

Jak to by mogło działać?

Oto tylko kilka przykładów. Wyobraź sobie, że mówisz Alexie, aby przestała zbierać dane dla swojego silnika rekomendacji online, a zamiast tego przekazała zebrane dane do OSI, aby pozwolić ci na stworzenie własnego, wyselekcjonowanego kanału treści. Lub sytuacja, gdy OSI powiadamia innych asystentów, aby nie zbierali danych o tobie lub twojej rodzinie, gdy odwiedzasz dom znajomego lub lokalną restaurację, a nawet powiadamia cię, jeśli jesteś monitorowany przez sieć czujników inteligentnego miasta.

Jak to osiągnąć?

Istnieje wiele sposobów, które mogą zwiększyć nasze szanse na tę obiecującą przyszłość. Technologia jest w dużej mierze dostępna, ale pozostaje kilka kwestii: kto będzie świadczyć te usługi? Kto za nie zapłaci? Czy byłoby to z pożytkiem publicznym? Platformy z pewnością stawią opór – raczej nie będą chciały, aby ich SI były częścią interoperacyjnej sieci.

Ostatnie słowo w kwestii istnienia takiej przyszłości może należeć do prawa i polityki. Zachęcam do domagania się od wybranych przez was rządzących dwóch rzeczy, których nie mamy dzisiaj do dyspozycji: jedną jest prawo do delegowania, co ogólnie polega na tym, że zaufana strona trzecia podejmuje decyzje w twoim imieniu i wymaga od platform przestrzegania jej wskazówek.

Drugą jest coś, co nazywam prawem do zapytania. Jest to obowiązek współdziałania sztucznych inteligencji i możliwości komunikowania się z innymi systemami. Umożliwiłoby to twojemu OSI zadawanie pytań, poszukiwanie dodatkowych informacji, a nawet kwestionowanie decyzji podejmowanych przez inne SI w twoim życiu.